piątek, 22 stycznia 2021

O nostalgii do dawnych blogów i czasu 2014

Nieustannie towarzyszy mi uczucie, że kilka odległych znajomości około lalek zaniedbałem a jeszcze więcej w ogóle się nie podjąłem, i nadal tak robię, co wynika z tego że nie umiem podtrzymywać kontaktu w żaden sposób. Najbardziej mi wychodzi pisanie nieregularnych listów albo wiadomości, długo zajmuje mi przetrawienie, że dana osoba jest akurat osobą do której można być otwartym, a jeszcze dłużej wprowadzenie tego w życie. Do tego dochodzi wrażenie że choć dziś czuję, że mogłem kilka lat temu być bardziej aktywny, a doskonale wiem, że za kilka lat powiem dokładnie to samo - o dzisiejszym momencie.


Wszedłem kiedyś na Pingera patrzeć na stare lalkowe wpisy lalkowych osób. W tamtych czasach nawet nie zdawałem sobie sprawy, że będę na nie (czasy ogólnie) kiedyś patrzeć z taką nostalgią.

Tęsknię za prostotą tego wszystkiego i chyba tak naprawdę za tym, że wszyscy byli mali.
Ja nadal jestem mały, bo niby się zmieniam, ale niektóre rzeczy się nie zmieniają i zawsze mam wrażenie, że mój wiek w ogóle mnie nie wyraża. Widzę ludzi dookoła siebie, którzy w jakimś sensie dorastają, a ja czuję się ciągle mną - lubiącym te same, dziecięce rzeczy, otaczający się tymi samymi przedmiotami albo kolejnymi ale nadal w ten sam sposób, a może teraz nawet bardziej prosto i śmielej.

Pisałbym teraz na Pingerze. Nie te moje długie wpisy tylko właśnie zwykłe spamy zdjęciami. Może w obecnym stanie umiałbym.


Mój stan umysłu w czasach Pingera był taki, że czułem się, jakby wszystko przepływało obok mnie a ja w żaden sposób nie mogłem do tego dołączyć bo nie miałem siły - i nie wiedziałem dlaczego tak się dzieje. Pamiętam rzeczy, pamiętam te kilka spotkań lalkowych, ale pamiętam też, jak się czułem i jak wiele rzeczy z tego okresu nie pamiętam, bo te kolorowe momenty lalkowe były tylko odskocznią od rzeczywistości w której nie mogłem się skupić na tym co się dzieje i w której spałem albo siedziałem zabunkrowany w swoim pokoju mając problem zarówno z wyjściem z niego jak i np szkołą i innymi rzeczami w tamtym czasie.

Pamiętam też jak wielką dysforię powodowało u mnie pisanie jako dziewczyna (i jak autentycznie wycofało mnie to następnie z lalkowego świata bo... najwyraźniej przyznanie się do tego wydawało mi się trudniejsze niż ucieczka).


Potrzebowałem kilku lat i różnych wydarzeń i znajomości żeby zacząć luźno podchodzić sam do siebie. To oczywiście były kolejne etapy, kolejne miejsca w internecie, też kolejny długi czas wycofania z lalkowości na rzecz relacji z osobami (np. przez trzy lata bez przerwy byłem tak skupiony na relacji z moim ówczesnym chłopakiem i tzw realnym świecie, że lalkę wyjmowałem tylko czasami - potem z kolei po rozstaniu i wielkim nawrocie złego czucia zacząłem wracać do "dawnych" zainteresowań masowo i w jakimś sensie lalka była jak link do ważnego świata, do czegoś z kiedyś).


Potrzebowałem tego wszystkiego i stopniowego wyjmowania lalki coraz częściej, żeby w końcu niejako wrócić do lalkowego świata i zacząć NAPRAWDĘ się lalkami interesować - być w ogóle w stanie rozszerzyć swoją lalkową ekipę itd.


W czasach, gdy pisałem bloga, to kupienie jednej Byul było dla mnie wielkim wyczynem. Ba, wyczynem było w ogóle powiedzenie mamie że chce się lalkę. Teraz nie umiem sobie już wyobrazić jak bardzo zestresowany byłem wtedy, bo na codzień pokazuje mamie lalki, razem szyjemy ubranka, a w ogóle lalkujemy też z ciocią - kiedyś nie przyszło mi nawet do głowy że wciągnę w to ciocię i że będziemy sobie nawzajem wysyłać zdjęcia czy zamawiać lalki.

Czuję jakieś rozluźnienie na gruncie lalkowania, tak bym to nazwał. Jest to dla mnie nadal nowe.

W pewnym sensie uważam, że ja dopiero teraz (!) jestem na takim etapie lalkowo, na jakim niektórzy byli te 5 czy 7 lat temu na Pingerze, czyt. mam te 4 lalki i wielki zaciesz z tego że są, pierwsze "wyraźne" zdjecia, wymyślanie backstory dla postaci, chęć podzielenia się tym wszystkim i tym podobne sprawy.

Kiedy miałem jedną lalkę (tzn jedną dyniogłową, bo inne też miałem, ale to temat na osobny wpis), czułem coś w rodzaju napięcia, czułem że musi ona zostać wszystkim na raz, żebym nie czuł że mam jedną lalkę (?), było to jak ściganie się sam z sobą w jakimś sensie. Czuję, że z każdą kolejną lalką to napięcie jest mniejsze, tworzenie 151900 outfitów i przeróbek na każdą okazję dla jednej lalki przestaje być tak ważne (ale mówię to w pozytywnym znaczeniu), bo można mieć kilka lalek ubranych i każda będzie na inną okazję, a w ogóle można mieć zdjęcia na których jest więcej niż jedna lalka - jakie to świetne!

To wszystko przez zamawianie Blythe z Aliexpress - gdybym wiedział o tym w 2013, chyba zupełnie inaczej by się moja lakowa przygoda potoczyła. Wiem że może to stwarzać pewne kontrowersje w środowisku lalkowym, jednak naprawdę w mojej skali finansowej to był przełom.

Mimo wszystko czasy kiedy moja Byul była jedna to chyba jedna z najważniejszych rzeczy w moim... byciu, trwaniu, wytrzymywaniu, przez ostatnie kilka lat. Wszystkie etapy myślowego czucia źle były u mnie jednoczesnymi etapami zwracania się w kierunku wymyślania czegoś kreatywnego i lalka to umożliwiała.

Za to kupienie Tangkou w 2019 roku to jak spełnienie marzenia z czasów Pingera - ona jako postać powstała u mnie już wtedy. Kupienie Tangkou było właściwie wyrażeniem powrotu do zainteresowania, ale w takim bardzo dosłownym znaczeniu powrotu - nie coś nowego, tylko dosłownie coś z wtedy, niewyrażone. 

Dlatego te dwie lalki wieją dla mnie przeszłością, pomimo, że fizycznie tylko jedna z nich jest z przeszłości.

Te zdjęcia też czuję, jakbym mógł zrobić wtedy.
One nie zaskakują - czasem mam tak, że przerabiam coś, i to zaskakuje, myślę sobie "o! coś nowego!", ale te zdjęcia po prostu... są. Są jak coś, co zupełnie poważnie mogły by sobie Froydis i Ulramaryna zrobić same - postaciowo-osobowo, w moim uniwersum. Dlatego mimo wszystko publikuję je, pomimo graficznych niedoróbek. Filtr glitchowy pochodzi ze strony photomosh.com - uznałem że nada nastroju.



niedziela, 12 lipca 2020

Kolory

Tego rodzaju sesje zdjęciowe bardzo mnie cieszą! Uwielbiam kiedy lalki stanowią pewien zestaw. Pochodzenie ubrań jest różne - część z nich zrobiłem a część jest od innych lalek. Lokalizacja - to moje podwórko, więc mogłem spokojnie siedzieć i robić dużo zdjęć. Byul w żółtym ubraniu to lalka mojej cioci - jest u mnie na wakacjach dzięki czemu miałem jedną modelkę więcej.